Oprogramowanie Windows Server do tej pory pod wieloma względami pozostawało w tyle za serwerami Linux, ale edycja 2019 przynosi tak wiele istotnych zmian, że wiele firm może już poważnie rozważać migrację.
Windows Server 2019 i obsługa chmury po raz pierwszy na serio
Nie chodzi o to, że integracja z usługami w chmurze nie była dostępna w poprzednich edycjach – była, ale jej implementacja była łopatologiczna, a jej obsługa powodowała niekiedy poważne problemy. W Windows Server 2019, począwszy od wydania standardowego, możemy mówić o systemie, który łączy usługi on-premises i chmurowe w sposób bezproblemowy i elastyczny. Jest to o tyle istotne, że już ponad jedna trzecia firm korzysta z rozwiązań chmurowych. W praktyce można przyjąć, że odsetek ten jest wyższy. 34% dotyczy firm, w których chmura została wdrożona od początku i jest standardową częścią działającej infrastruktury, podczas gdy w innych firmach może być jedynie aspektem pomocniczym, czasami dlatego, że oprogramowanie serwerowe nie w pełni ją wspierało.
Lepsza ochrona we wszystkich taryfach
Windows Server 2019 Standard to pierwszy serwerowy Windows, który w pełni chroni maszyny wirtualne z systemem Linux. Jest to istotne z dwóch powodów: po pierwsze, systemy uniksowe mają swoje nieodłączne zalety w stosunku do Windows, a maszyny wirtualne z nich korzystające są czasem po prostu koniecznością, podczas gdy bez ochrony głównego serwera byłyby kalekami. Po drugie, jest to coś, co pozwala Windows Server 2019 poważnie konkurować z serwerami opartymi na Linuksie: Te były w stanie chronić wirtualne Windowsy, ale fizyczne Windowsy nie chroniły linuksowych serwerów wirtualnych.
Co więcej, dopiero w Windows Server 2019 pojawia się szyfrowanie SDN, odpowiednio zmodyfikowany Defender czy ochrona hostów offline. Są to funkcje, które bezpośrednio odpowiadają za bezpieczeństwo i stabilność infrastruktury.
Po prostu lepsza kontrola nad systemem
Jeszcze w poprzednich wydaniach Microsoft zdawał się wychodzić z założenia, że system powinien działać niemal jak czarna skrzynka, w której użytkownik ma dostęp tylko do części danych analitycznych. Dla środowisk o niskim stopniu wirtualizacji była to być może wada, ale akceptowalna. Dziś już tak nie jest, bo łatwość połączenia z usługami chmurowymi wymaga znacznie większej kontroli nad wykorzystaniem zasobów.
W Windows Server 2019 Standard – systemie zresztą skierowanym właśnie do użytkowników, którzy nie stawiają mocno na wirtualizację, ale korzystają np. z Azure w wielu projektach – pojawiają się narzędzia monitorujące, w tym monitoring całego klastra i wykorzystanie do tego celu pamięci USB lub interfejsu webowego Windows Management Center. Zmiany te zostały wyróżnione na kilku portalach branżowych, pokazując ich znaczenie dla użytkowników. Dzięki nim system stał się zdecydowanie bardziej uniwersalny i lepiej dostosowany do potrzeb dynamicznie rozwijających się organizacji. Nie chodzi jednak o to, co jest napisane w materiałach promocyjnych, ale o to, że dzięki wprowadzonym zmianom Windows Server 2019 Standard jest rzeczywiście systemem, z którym można pracować wydajnie, szybko i stabilnie.
Z tej kategorii
Microsoft zapowiada nowe licencje wieczyste CSP w miejsce MOLP